niedziela, 3 stycznia 2016

Degenesis - rysy na szkle

Część pierwsza


Zacznę nietypowo, ale może komuś uratuję trochę czasu. Czytelniku:

1. Jeżeli jesteś fanem tylko jednego i jedynie słusznego systemu, to tu streszczam Ci cały cykl: 
gra jest lujowa
2. Jeżeli szukasz informacji o co tak z grubsza  chodzi, to lepiej zajrzyj tu:



Co do tej ostatniej, to przychodzi mi nie zgadzać się z autorem, ale wyjdzie to na przestrzeni cyklu. 

DEGENESIS to gra piękna.  


Moja percepcja może być trochę oszukana, bo dostałem dwutomowy podręcznik Degenesis Rebirth Edition w momencie gdy czytałem polskie wydanie Dark Heresy 2. Jak duży był to szok, może świadczyć tylko to, że do lektury spolszczonego podręcznika od FFG nie wrócę. Głównie z powodu składu. 

To co do warstwy wizualnej, poprawności składu, czytelności podręcznika i po prostu jego wydania, wnosi dzieło z niemieckiej stajni sixmorevodka to nowy level, mam wrażenie że nie do osiągnięcia w tej chwili na polskim rynku. 

Może zabrzmi to jak manifest burżuja, ale trochę nim jest: 
Jeżeli chodzi o wydanie i wygląd produktu - ta gra jest warta swojej ceny. 
Brakuje tylko ostrzeżenia - uważaj, bo po przejrzeniu tego podręcznika, możesz nie być w stanie otworzyć polskich podręczników do Savage Worlds.

To co męczy to dizajnerskie wstawki, na szczęście nie opanowują one tak dużej przestrzeni. Piszę tu o (jak ja to nazwałem) niemieckimich haiku (zdjęcie obok) porozrzucanych na stronach opasłych tomiszczy.

Jeżeli dyrektorem artystycznym projektu jest gość współpracujący z Marvel - Marko Djurdjević - powinieneś być spokojny, będzie ładnie. Ładnie jest, ba nawet pięknie, tylko opis płynący z kolumn tuż obok mówi, że nie zawsze tak powinno być. Brak dywersyfikacji wizji świata, czuć na każdym kroku. To jedna, zamknięta hermetycznie koncepcja i stąd wywodzi się większość problemów tytułu. 

Artystyczność Degenesis bywa jego wadą. Już spieszę z wytłumaczeniem. Pierwszy tom to Primal Punk i odniosłem wrażenie, że miał stworzyć pewną markę. Projektuję, że celem autorów było, żeby za kilka lat ktoś mógł powiedzieć: 
ej! to opowiadanie było w klimatach Primal Punk, 
albo 
ja nie gram w zwykłe postapo, ja gram w Primal Punk  
I właśnie w stworzeniu swego rodzaju unikatowej marki, szukałem dla siebie jak najwięcej. I tu jest nierówno. Bardzo... 

Rozumiem, że nie jestem typowym odbiorcą erpegowym. Oczywiście znam na pamięć całą mapę Imperium, ale uważam to za wadę i coś co w finalnej konsekwencji odbiera mi kreatywność. Wiem, że rozsypanie mnóstwa klocków na podłodze i powiedzenie Mistrzu Gry lep z tego coś dla swoich graczy nie jest popularne, a bliżej wszystkim podręcznikom do tego, żeby dać gotowe rozwiązania i kanoniczne opisy i kalendarium świata. Primal Punk - pierwszy tom Degenesis - w nieudolny sposób łączy dwa style. 

Mamy kalendarium, kanoniczność i mapy świata, jasne punkty odniesienia, bo gramy na terenach Europy i Afryki, ale mamy też miejsce na nasze 3 grosze i tu raczej bazuje to na niedopowiedzeniach w opisie, niż na jasnym przekazie od autorów. Tylko żeby dojść do tych niedopowiedzeń, trzeba się namęczyć. 


Opis krain, miejsc, kultów, no może poza kilkoma miejscami, to nieustanny ból dupy. W założeniu miały być klimatyczne, budować imersję ze światem, a są pompatycznie śmieszne i długie. Przy czym piszę to fan epickości. Ten artyzm przeszkadza i po lekturze pierwszego tomu, mam przekonanie, że w dużej części to puste nabijanie stron zdaniami, które niewiele wnoszą. 

Widać, że autorzy chcieli stworzyć coś nowego i fajnego. Świat gdzie ludzkość jest w odwrocie, ludzie są raczej skłóceni, a po świecie krążą niezwykli nadnaturale. I to właśnie paten z homo degenesis - czyli zmutowane bestie - to największa świeżość podręcznika. Ich różnorodność, wręcz demoniczny charakter wymusił na mnie mnóstwo pomysłów. Homo degenesis tylko i wyłącznie swoim istnieniem i specjalizacją generują chęć poprowadzenia gry fabularnej. A to dla mnie ma gigantyczne znaczenie. 

Czuć z chęcią zerwania z Mad Maxowym podejściem do postapo (nie jestem pewien, czy fani polskiej Neuroshimy znajdą tu coś dla siebie). 
Czuć powiem świeżości, tylko mam wrażenie, że dużo z klocków, które dostajemy nie są nowe, a tylko starannie przemalowane. 
Czuć, że autorzy mocno skupili się na niezwykłości świata, przy czym zadbali by mniej zaradny czytelnik, miał jakieś punkty odniesienia i kanony, ale sposób w jaki to zostaje nam przekazane, mnie osobiście męczy. Wolę zdania: 
Ten stwór włada drganiami, w związku z tym żyję pod wodą, gdzie jest praktycznie nie do pokonania. Ludzie żeby się bronić uciekli wysoko w góry. 
Niż:
Tam gdzie wiatr odbija się od szczytów, dziesięć dni drogi od wybrzeża, mieszka lud, niezwykły, niezłomny... Prowadzi walkę z potworem, którego przeklinają pokolenia. 
 Ale może też wynika to z mojej nie najlepszej znajomości języka angielskiego.  


DEGENEZIS to gra niezwykła

Wypada zacząć od klimatycznego trailera:
Oprócz tego, że sixmorevodka uczy jak wydawać gry, to jeszcze pokazuje jak powinno się je promować. 

Od tych niezwykłości rozpoczniemy drugi wpis, który mocniej oprzemy na drugim tomie: Katharsys. Autorzy dużą miejsca poświęcają temu, że gra ma się opierać na relacjach z BNami w trudnym świecie. Tylko jak dotąd nie znalazłem elementów mechaniki, które by właśnie tą część gry wspierały, za to przefrunęły mi przed oczami kolejne opisy maszynek i maszyn do zabijania i tabele broni, amunicji. Ale daje sobie jeszcze czas na dotarcie do tych informacji. Tak więc będzie szerzej o mechanice, tworzeniu postaci i przykładowym scenariuszu, który też pewnie rozegram. 

W trzecim - chcę opisać wrażenia po pierwszej sesji. Ta najprawdopodobniej odbędzie się w styczniu, najpóźniej w lutym, na wyjeździe erpegowym. Czego sobie bardzo życzę z okazji nowego roku. 


A Wam - jak najwięcej tak wydanych podręczników jak Degenesis, czasu i chęci do gry oraz najlepszych współtowarzyszy zabawy. 

Do następnego

6 komentarzy:

  1. Triki znowu bloguje - łał! I znowu recka podzielona na cykl notek! Oby tym razem wyszło ich więcej niż przy Łowcy Czarownic. Ano tak, gracze czekają na raporto-reckę :)

    Ps. Widzimy się w weekend?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kampania w Witch Huntera trwa. Teraz będzie grande finale w lutym :)
    Co do weekendu - teraz ten tydzień mam ałt. W następną sobotę - wieczorem, planuję mieć wolne. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale że koniec WH? To Ci dopiero, Dacja - o ile dobrze pójdzie też ostatnie dwa epizody.
    A co do za tydzień, to się zobaczy, choć szkoda, ze nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy weekend miałem wolny :) Popitoliło mi się, że to będzie właśnie ten tydzień. Na kolejny mam rzucone wygnanie demona, więc szykuje granie w Degenesis właśnie.

      Co do wyjazdu to się miodzę, trochę głoda erpegowego złapałem. Dodał mi świeżości.

      Usuń
  4. Podoba mi się styl autora recki. Sam mam podobne spostrzeżenia nie mniej dla mnie system świetny. 9/10. Składam ekipę :)

    OdpowiedzUsuń